Keitel to jeden z najlepszych aktorów naszych czasów, ale i jeden z wielu niedocenionych. Gdzieś pisało, że jest świetny w słabych filmach, a kiepski w genialnych. To nie do końca prawda, ale prawda jest taka, że aktor często wybiera kiepskie filmy, marnując swój potencjał. Ale w zasadzie który aktor ma same dobre role?
Keitel miał grać w arcydziele Coppoli "Czas Apokalipsy" rolę, którą ostatecznie przejął Martin Sheen (i to była rola życia tamtego). Ale po kilku tygodniach został wyrzucony z planu, mimo nagrania kilku scen.
Wielka szkoda. On, były żołnierz, był w oddziałach U.S Marines, pasowałby doskonale do tej roli.
Zauważył go najpierw Scorsese. "Ulice nędzy" były jego pierwszą znaczącą rolą. Potem drugoplanówka w "Taksówkarzu". Scorsese wylansował Roberta De Niro, a Keitel poszedł w zapomnienie. Dostał malinę (lub nominację) za "Ostatnie kuszenie Chrystusa" tego reżysera.
Jednak dostrzegł go niebawem debiutant. Nazywał Quentin Tarantino. Keitel zaryzykował i wyłożył pieniądze na tan film. Powstało arcydzieło.
Od tej pory Keitel stał się znany. Powrócił z niełask. Oczywiście dalej radzi sobie na przemian raz lepiej raz gorzej, ale to nie zmieni faktu, że jest jednym z najlepszych aktorów, często w rolach drugoplanowych.
Nie dostał jeszcze Oscara (jedna nominacja i tyle) i coś mi się wydaje, że nie dostanie. Ale tak to już jest. Mimo to trzymam za niego kciuki, by zagrał raz jeszcze genialną rolę w genialnym filmie. Może znów u Tarantino?
Jak najbardziej wykorzystany
Z Keitlem jest trochę inna historia: to jeden z najlepszych aktorów kina niezależnego
zagrał w wielu niskobudżetowych produkcjach
taka jego karma, jego droga, jest wierny sobie
ale górnolotnie poleciałam hehehehe
Rewelacyjny jest 10/10
gdyby oscar miał byc miarą talentu to ehhhhhh sami wiecie